Wielka przygoda River Plate!

Wielka przygoda River Plate!

Za nami finał Turnieju Mistrzów, w którym CA River Plate pokonało Check Engine po rzutach karnych. Spotkanie obfitowało w wiele emocji i zwieńczyło niesamowitą drogę River do ostatecznego tryumfu. 

Zaczęło się spokojnie, dobrze radzili sobie defensorzy zarówno jednych jak i drugich. Blisko strzelenia bramki był MISZCZÓ, a później 000000000 po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Oba uderzenia jednak zatrzymywał bramkarz River. 

W 35. minucie rozpoczęły się już prawdziwe emocje kiedy po faulu na t3jlorze sędzie odgwizdał rzut wolny. 30 metrów do bramki i wydawało się, że raczej zobaczymy dośrodkowanie, jednak do piłki podszedł Bella Ciao i huknął tak, że Vanquish skapitulował. Ważna bramka, która trochę uspokoiła zawodników River i narzuciła presję na Check Engine. 

Po zmianie stron pierwsze minuty były mocno chaotyczne. Raz po raz zawodnicy tracili piłkę i brakowało płynności w budowaniu akcji. 

W 60 minucie próbował MISZCZÓ, jednak jego strzał minął światło bramki, a wtedy szybki wykop Kenji'ego stworzył szansę dla mistrzów Włoch. Bella Ciao rozegrał z Rizim Valettą, ten znalazł Saebyeolbe, ale strzał nie był już tak dobry i Vanquish nie miał problemów z jego obroną. 

Dobra gra obronna drużyny Właściciela ratowała zespół kilka razy, jednak w końcu musiała skapitulować. Błąd Marcina Szuby, który stracił piłkę na rzecz 000000000, podanie do Carlocapone i strzał Ezechiela, który wyrównał stan rywalizacji. 

Do końca regulaminowego czasu gry nie wiele się działo, więc czekała nas dogrywka. A w niej próbował MISZCZÓ, próbował, Saebyeolbe aktywny był TOBIASENN, jednak nic nie przyniosło zmiany rezultatu. Finał po raz trzeci w historii musiały więc rozstrzygnąć rzuty karne. 

W rzutach karnych potrzebny był bohater w postaci bramkarza i takim został Fejjkii. Po udanym wykonaniu jedenastki przez t3jlora, swoją próbę musiał skutecznie wykorzystać Gdudi. Na jego drodze stanął jednak właśnie Fejjkii, który zatrzymał strzelca i CA River Plate wygrało to spotkanie. 

Zakończyła się więc pełna emocji przygoda tej drużyny w Turnieju Mistrzów. Od walki w grupie z Titans, przez półfinał z Nankatsu, aż do finału z Check. Droga nie była łatwa, ale przez to końcowy rezultat smakuje podwójnie dobrze. 

Autor: GreQuinho

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości