Reportaż: Jak Valiance Crew wygrało Turniej Mistrzów

Reportaż: Jak Valiance Crew wygrało Turniej Mistrzów

W dniu dzisiejszym cofamy się do trzeciego sezonu i drogi Valiance Crew w Turnieju Mistrzów. Drogi pełnej niespodzianek, zakończonej zdobyciem pucharu. 

Wszystko zaczęło się jeszcze w grupie, gdzie nie brakowało solidnych drużyn, ale skupić trzeba się na jednej - Titans. To ten zespół był faworytem do wygrania tej grupy, Valiance Crew miało bić się o drugie miejsce. Jednak już pierwszy mecz między tymi zespołami, zakończony wynikiem 3:1 dla "Walencji" dał sygnał wszystkim, że ta grupa jeszcze nie jest rozstrzygnięta. 

Valiance Crew nie leżało żadnej drużynie. Sezon wcześniej w grupie problemy z nami miało Nankatsu, a w ćwierćfinale z Titans odpadliśmy w drugim meczu w końcówce, kiedy strzelili na 0:1 (0:0 dawało awans VC przyp. red). Chyba tutaj zadziałała chęć rewanżu - Wspomina GreQuinho. 

Valiance Crew awansowało z pierwszego miejsca, mimo porażki 1:0 w drugim spotkaniu z Titans, które miało sporo problemów z wygrywaniem meczów. Tym samym rywalem miał być drugi zespół z grupy, w której znalazło się Nankatsu i Copa Cabana. Trafiło na pierwszą z tych drużyn, która w ostatniej kolejce przegrała 1:0 z Copa Cabaną. Drużyna Nankatsu była zdecydowanym faworytem. Nikt nie spodziewał się niespodzianki, zwłaszcza, że Valiance Crew miało grać ze zdobywcą pierwszego Turnieju Mistrzów w historii, do tego akutalnie panującym. W pierwszym meczu padł wynik 2:1 dla Valiance Crew i ten zespół czuł się wygrany już wtedy. Nankatsu nałożyło na siebie presję i musieli wygrać u siebie z ówczesnym mistrzem Polski, do tego najlepiej wysoko, żeby dać sygnał kolejnemu rywalowi, że porażki w TM się dla Nan skończyły. I może to presja, a może po prostu umiejętności w tym jednym meczu przesądziły o późniejszych losach Valiance Crew w tym turnieju. 0:2 i Nankatsu żegnające się z TM już w ćwierćfinale to wynik, którego nie spodziewał się prawie nikt. 

Nie myśleliśmy wtedy o tym, że możemy wygrać. My przyjechaliśmy tam z nadzieją na remis. Wiedzieliśmy, że będzie dziesięć razy trudniej niż w pierwszym meczu, bo podrażniliśmy lwa. Ale los dał nam to, co zabrał w drugim sezonie, kiedy dwa razy przegrywaliśmy mecze w ostatniej chwili. - To znów GreQuinho. 

Błąd ładowania(Drabinka Turnieju Mistrzów, Sezon 3)

Kolejnym rywalem była MAFIA. Silna, ale mająca problemy z wielkimi meczami, a półfinał TM z pewnością zalicza się do tego gatunku. Mimo pewnego zwycięstwa z Odklepaj 3:0 i 1:3 MAFIA wyszła na pierwszy mecz z Valiance Crew niepewna, a naładowani pokonaniem Nankatsu zawodnicy Valiance wykorzystali to. Wygrali 0:1 na wyjeździe i zyskali trochę spokoju, a MAFIA znalazła się w sytuacji gdzie musiała zagrać na rozgrzanym do czerwoności stadionie "Walencji" i do tego wygrać. Niestety dla nich, nie udało się. 3:1 Na Valiance Arena i 4:1 w dwumeczu doprowadziło Crew do finału Turnieju Mistrzów. Mówią, że życie pisze najlepsze scenariusze i tak było w tym przypadku, bo do finału awansowało Boixosnois, które pokonało Copa Cabanę. To Boixosnois, które w 1. sezonie oddało mistrzostwo Polski Valiance w ostatniej chwili. To Boixosnois, które znalazło się w TM mimo zajęcia 5. miejsca w lidze. Derby w finale Turnieju Mistrzów... Tak, życie.. Kawał dobrej roboty. 

Dla postronnych widzów był to bardzo nudny mecz. Być może najnudniejszy mecz w historii, a zdecydowanie najnudniejszy finał jaki kiedykolwiek się odbył. 0:0 w strzałach przez 90 minut, w dogrywce również nic nie wpadło do siatki. Ale to co przeżywali zawodnicy obu zespołów to był stres jakiego doznają tylko największe drużyny, w najważniejszym meczu w historii. Musiało dojśćdo rzutów karnych. Tu bohaterem Valiance Crew okazał się Vixiarz, który obronił dwie jedenastki. 5:3 w rzutach karnych i Valiance Crew zdobyło puchar Turnieju Mistrzów. Dwudziestu zawodników przekuło sen w coś rzeczywistego. Finał, który Snafu... przespał! Tak, to prawda. W ramach ciekawostki trzeba dodać, że Snafu przespał dwa finały Turnieju Mistrzów, w których Valiance Crew brało udział. 

Finał i wygrana w Turnieju Mistrzów to od początku było coś, czego każdy zawodnik pragnął, w tym również ja. W Valiance Crew dostaliśmy tą szansę. Po pokonaniu jednych z najlepszych drużyn na serwerze stało się - trafiliśmy do finału w którym na przeciwko nas staneła drużyna Boixosnois C.F.. Wszyscy dobrze znaliśmy tą drużynę. Nie raz mierzyliśmy się z nimi w lidze jak i w pucharze krajowym. Nie darzyliśmy się też wielką sympatią, więc ten finał powodował, że każdy z nas chciał się pokazać i postawić kropkę nad "i" kto jest najlepszą drużyną w Polsce i tym samym w sezonie podnosząc puchar tych rozgrywek. Pełna mobilizacja przed meczem, wszyscy gotowi na najważniejsze starcie w sezonie, odliczanie. Było czuć atmosferę finału. Nastąpiło rozpoczęcie meczu i oczekiwanie kto pierwszy ukąsi przeciwnika i strzeli pierwszą bramkę. Każde podejście pod bramkę powodowały "minizawał". Niestety 90 minut meczu nie przyniosło rozstrzygnięcia, wynik 0 - 0 więc czekała nas dogrywka. Coraz więcej myśli tych pozytywnych jak i negatywnych. Ale przecież nie przez przypadek trafiliśmy do finału. Widząc jak toczyła się dogrywka, każdy już mógł się domyślać, jak może zakończyć się ten mecz. Tak, rzuty karne, których lepiej było uniknąć , ale tak się nie stało. A w nich totalna loteria - który zespół pierwszy popełni błąd.
Ta część meczu przyniosła chyba najwięcej emocji. Nikt nie wiedział czego się można spodziewać...gol za gol, coraz większe emocje, kciuki od trzymania bolały mnie jeszcze przez nastepny dzień. Aż nagle zawodnik Boixosnois popełnia błąd. Pojawia się szansa, którą trzeba wykorzystać. Po chwili przeciwnicy ponownie się mylą więc nasz ostatni karny był tylko formalnością. W tym momencie następuje eksplozja radości, euforia! Wygrywamy TM w rzutach karnych! Niebieska część stadionu eksplodowała ze szczęścia! Pamiętam twarzę swoich kolegów, dawno nie byłem świadkiem takich reakcji. Ze względów grzecznościowych nie nie będę ich przytaczał ale na pewno były one szczere (śmiech). Zostaliśmy jedną z trzech drużyn na serwerze, której udało się zdobyć puchar TM. - 
Wspomina obrońca Valiance Crew, Alex Diego. 

To prawda, Valiance Crew ciągle pozostaje jedną z trzech drużyn, które sięgały po Turniej Mistrzów. Wciąż jest również jedyną drużyną, która wyeliminowała Nankatsu. To również pierwsza i jedyna drużyna z innej ligi niż Włoska, która miała zaszczyt wygrania tych rozgrywek. 

Kiedy przeżywa się taką drogę, a później w kolejnym sezonie znów gra w finale, to niemożliwe nie istnieje. 

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości